Torino zatrzymało Inter remisem 1:1

W normalnych warunkach remis nie jest najlepszym wynikiem, ale nie jest też najgorszym co może się przytrafić. Jednak w obecnej sytuacji Interu, remis zdecydowanie nie wchodzi obecnie w rachubę. Jeśli chcą obronić tytuł mistrza Włoch, ich szanse coraz bardziej maleją. Remis z ich przypadku jest niemalże równoważny z przegraną.

Co się stało?

Simone Inzaghi sam przyznaje, że zespół stać na o wiele więcej. Jest on doskonale świadomy sytuacji w jakiej się znajdują i tego że z każdym meczem puchar wcale nie znajduje się bliżej. Pozostało jedynie dziesięć meczy oraz półfinał Coppa Italia. Zarówno trener jak i zawodnicy muszą odnaleźć swój zapał do gry i zgubioną gdzieś energię.

Problemem może być również brak niektórych zawodników. Szczególnie w tak kluczowym czasie sezonu. Jednak jeśli Inter faktycznie chce uchodzić za potęgę, nawet stres i braki w kadrze nie powinny powodować aż takich problemów z grą. Zawodnicy ponoć mają nadzieję na wygraną i nie zniechęca ich presja jaka ciąży na nich jako obecnych mistrzach kraju.

Problem z nastawieniem?

Podobne przemyślenia po meczu miał bramkarz składu, Samir Handanović. Choć bronił naprawdę bardzo dobrze, niestety w 12. minucie przepuścił strzał Bremera. Całe szczęście, że Dżeko zdołał wyrównać wynik w 93. minucie, na dokładnie trzy minuty przed gwizdkiem kończącym mecz. Inaczej Inter miałby o wiele większe problemy.

Handanović wyraził swoje rozczarowanie jedynie remisem. Planem zespołu była bowiem oczywiście wygrana. Nerrazurri mieli próbować grać dłuższymi podaniami, aby pokonać styl gry Torino. Kadra trenerska i zawodnicy byli bardzo świadomi tego, jakie taktyki będą potrzebne aby wygrać. To nie pierwsza opinia z zespołu Interu o tym, że do meczu podchodzili z nie odpowiednim nastawieniem. Być może w tym właśnie leżał problem, jeszcze przed rozpoczęciem gry.