Inter wywalczył wygraną z Empoli 4:2

Chociaż pierwsza połowa przyprawiła większość kibiców o niemalże siwe włosy, Inter finalnie nadrobił straty i wyszedł na prowadzenie. Oznacza to, że wciąż teoretycznie pozostają w grze o scudetto.

Pierwsza połowa stresu

Na pierwszą bramkę nie musiliśmy czekać zbyt długo, niestety nie takiego otwarcia wyniku oczekiwaliśmy. Już w piątej minucie w stronę bramki ruszył Szymon Żurkowski. Młody zawodnik reprezentacji Polski podał piłkę do Andrei Pinamontiego, który celnym strzałem otworzył wynik z korzyścią dla Empoli. Cztery minuty później Inter straci szansę na gola, po niewykorzystanym rzucie wolnym.

Pięć minut po pierwszej bramce, duet Żurkowski- Pinamonti znów zagroził bramce Interu. Tym razem to Żurkowski po wykorzystaniu podania Pinamontiego strzelił prosto w siatkę gospodarzy. Gdyby nie spalony, Inter tracił by już drugą bramkę, zaledwie w przeciągu pierwszych dziesięciu minut meczu.

W 15. minucie Barella celował w bramkę, wycelował on jednak prosto w słupek. Dwie minuty później Nerazzurri przepuścili kolejną okazję do wyrównania wyniku, nie wykorzystując żadnego z dwóch rzutów rożnych. W kolejnych minutach swoich strzeleckich sił próbowali Barella oraz Lautaro, niestety bez efektu. Cel ten jednak osiągnął zawodnik Empoli. W 28. minucie Asllani niezwykle precyzyjnym strzałem posłał piłkę prosto do bramki. Tym samym pierwsza połowa prawie zakończyła się wynikiem 2:0 dla Empoli.

Inter wychodzi na prowadzenie

W 40. minucie Inter zdobył bramkę na swoje konto. Nie było to jednak dzieło żadnego z zawodników Nerazzurri, a Simone Romagnoli, który przy wybijaniu piłki przypadkowo umieścił ją we własnej bramce. Inter w końcu zaczął mieć nadzieję na odmianę wyniku, szczególnie po lekkim osłabieniu psychicznym piłkarzy Empoli.

Chwilę później Barella usiłował jeszcze dobić kolejną bramkę, jednak nieskutecznie. Lecz w 45. minucie udało mu się celnie podać piłkę do Calhanoglu, który po przechwyceniu szukał dobrej akcji bramkowej. W tym czasie Lautaro Martinez szykował się w idealnej pozycji do oddana strzału, po przechwyceniu piłki szybko wbił ją do bramki przeciwników.

Martinez w drugiej połowie zdobędzie jeszcze kolejną bramkę. Dodatkowo w 64. minucie oprócz zdobycia kolejnego gola zobaczył żółty kartonik. Była to kara za zdejmowanie koszulki podczas gry.

Czwarta bramka padła już w ostatniej minucie doliczonego czasu. Po pięknej akcji Alexis Sanchez zakończył podanie od Vidala w bramce Empoli, kończąc tym samym spotkanie 4:2.