Salernitana nie miała szans. Inter triumfuje 5:0 w meczu Serie A

Mecz Interu z Salernitaną był tak intensywny, że Simone Inzaghi nie był w stanie stawić się na pomeczowym spotkaniu z dziennikarzami. Trener tak intensywnie przekazywał wskazówki i krzyczał tak intensywnie, że zwyczajnie nadwyrężył struny głosowe i stracił głos. Na pytania Sky Sport odpowiadał więc asystent Inzaghiego, Massimiliano Farris.

Podsumowanie spotkania

Z wypowiedzi pomeczowych wynika, że kadra trenerska spodziewała się właśnie takiej gry ze strony zawodników. Ostatnie przegrane nie działały na nich najlepiej. Nawet jeśli spowodowane były małymi odstępami pomiędzy bardzo trudnymi przeciwnikami.

Dlatego też odpowiednie przygotowanie przed meczem z Salernitaną było tak ważne. Trenerzy mieli dokładnie studiować styl gry przeciwnika, wiedzieli więc do czego przygotować swoich piłkarzy. Według Farissa, piłkarze wywiązali się ze wszystkich zaplanowanych na mecz zadań. Sądzę, że widząc wynik 5:0 każdy się zgodzi, że zadania zostały zdecydowanie zrealizowane; a drużyna była bardzo dobrze przygotowana.

Pierwszy, decydujący gol

Duch walki był silny w obu drużynach. Tak było aż do 22. minuty, gdy Lautaro Martinez zdobył pierwszą ze swoich trzech bramek tego spotkania. Trener Salernitany, Davide Nicola przyznał z resztą sam, że ich największym problemem w tym spotkani była zła obrona. Oprócz niemocy w obronie, problemem okazało się również złamanie ducha przeciwników. Stracić jedną bramkę to jedna sprawa. Jednak, gdy Martinez w 40. oraz 56. minucie zdobył bardzo podobne bramki, duch Salernitany widocznie upadł.

Jakby Nerrazurim było wciąż za mało, po hat-tricku Martineza, to Edin Dżeko w przeciągu pięciu minut dobił jeszcze kolejne dwa gole w 64. i 69. minucie. Bardzo dobre podejście ze spotkania wyciągnął wspomniany wcześniej Nicola. Trener podkreślił, że wynik ten nie jest dla nich czymś niegodnym. Uważa, że wręcz przeciwne. To dzięki temu wiedzą nad czym pracować i przede wszystkim, że brakuje im odwagi.